Jedną z wielu zalet pracy tłumacza jest niewątpliwie ilość informacji, jaką na co dzień trzeba przyswajać. Zwykle tłumaczę dość poważne i powtarzalne teksty prawnicze, umowy, i inne tym podobne. Jednak od czasu do czasu pojawia się coś "ciekawszego", dzięki czemu dowiaduję się czegoś zupełnie nowego o świecie.
I tak na przykład trafił mi się ostatnio tekst o szaszłykach, dzięki któremu dowiedziałam się, co to jest "masowanie" mięsa (bynajmniej nie jest to przyjemna czynność i nie polecam zgłębiania tematu osobom, które nie chcą wiedzieć zbyt wiele o przetwórstwie mięsa!), a także co szaszłyki mogą mieć wspólnego z Azją Tuhajbejowiczem: w jedym z tłumaczeń z polskiego na angielski czynność nabijania na patyk mięsa została przetłumaczona jako "to impale", czyli nabijać, ale... w ramach tortur, na pal!
Dowiedziałam się też, co ciekawego dzieje się w życiu kulturalnym Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. A na koniec trafił się tekst z zakresu muzyki, dzięki któremu wiem już na przykład, co to klastery.
Może przyda mi się ta wiedza kiedyś w Milionerach?
Aenean sagittis mattis purus ut hendrerit. Mauris felis magna, cursus in venenatis ac, vehicula eu massa. Quisque nunc velit, pulvinar nec iaculis id, scelerisque in diam. Sed ut turpis velit. Integer dictum urna iaculis vestibulum finibus. Etiam tempus dictum rhoncus. Nam vel semper eros. Ut molestie sit amet sapien vitae semper. Pellentesque habitant morbi tristique senectus et netus et malesuada fames ac turpis egestas.
Aktualności
Jesteśmy najlepsi